Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

wtorek, 23 kwietnia 2013

O utalentowanym mężu.


Dzisiaj Ci pokażę nie swoje prace. Nie powinno się stroić w cudze piórka ale pochwalić męża czasami należy :)

Kiedyś pojechał żeby kupić materiał na sztachety a wrócił z palikami dębowymi około metrowej długości . Cena była okazyjna bo były popękane.

My lubimy takie więc zakup był udany.

Zaczęło się planowanie co z nich zrobimy. To też jest miły etap. Lubię wyobrażać sobie różne warianty i wreszcie wybierać ten właściwy ( oczywiście dla nas ).

Tym razem zrezygnowaliśmy z wyczesywania  bo przecież nie musi być wszystko z jednej bajki. Chociaż efekt wypłukanego starego drewna bardzo mi się podoba. Ale na razie wystarczą komody, skrzynki i podłoga w pracowni. Sosnowe drewno dużo łatwiej czesać niż dębinę.

Jako pierwsze powstały półki. Potem był stolik niespodzianka a na końcu z resztek seria świeczników.




Znalazłam zdjęcie kawałka stolika i testowany prototyp chustecznika ;) 











wtorek, 16 kwietnia 2013

O wiecznych porządkach .


Ciągle jest masa rzeczy do zrobienia. Mam nieustanne poczucie że powinnam porządkować, segregować i układać.
Nie potrafię wyrzucać, no chyba że coś jest podarte albo zbite. Ale przecież można zrobić z tego mozaikę lub coś uszyć.
To jakieś chore chyba. Przysypują mnie te półfabrykaty a jednocześnie jak siadam żeby coś zrobić to zawsze jakiegoś elementu brakuje.
Wyszłam dzisiaj do ogrodu w poszukiwaniu  oznak wiosny. Nie znalazłam nawet takich nadgryzionych kwiatków jak Twoje ;) . Nic nie zakwitło.
Ale z radością zauważyłam apetyczne kiełki host które dostałam od Ciebie w ubiegłym roku. Cieszę się że przetrwały zimę.
Za to nie wiem czy  odbije mi ta biedna wierzba mandżurska.  Złamały jej się dwa konary pod ciężarem pierwszego śniegu.
W ogrodzie huk roboty. Kiedyś cieszyłam się z każdej roślinki. Tym sposobem wyrósł mi klon który sieje wszędzie swoje noski .
Ciągle wyrywam te samosiejki a są ich setki jak nie więcej.
Uczę się robić w miarę poprawne zdjęcia. To znaczy takie na których będzie cokolwiek widać. Chodzi mi głównie o zdjęcia moich robótek.
Na razie kiepsko to wychodzi. Chciałbym Ci  pokazać trochę szydełkowych kwiatków i serię chusteczników.
Pomysł na zrobienie ich wpadł mi do głowy w czasie choroby. Patrzyłam na pudełka w kolorach do niczego mi nie pasujących i pomyślałam że trzeba je jakoś ubrać.
Jednak wkleję kilka tych niezbyt udanych zdjęć, zawsze coś tam można zobaczyć :)





niedziela, 14 kwietnia 2013

O ogrodzie pełnym szkodników.


Chciałam Ci pokazać moje pierwsze wiosenne kwiatki, bo spodziewałam się, że jak tylko śniegi zlezą, wyjrzą spod nich moje ukochane kwitnące zawsze o tej porze ciemierniki. No i wyjrzały...

Nie dość, że kwiatek jest na razie tylko jeden, to w dodatku nieco nadszarpnięty zębem ...


Ja nie wiem, to ślimaki nie śpią w zimie???

Miałam go nie pokazywać, bo mało elegancki, ale z drugiej strony, jest pierwszy kwiatek wiosny? Jest.

Na szczęście obok zakwitła też prymulka, mniej oryginalna, ale za to jeszcze nie skonsumowana:


Ani śladu po krokusach i hiacyntach, chyba w końcu mi się całkiem wykończyły, niestety :(

Z jednej strony smutno, a z drugiej - będzie okazja żeby sobie jesienią coś dosadzić.
Dawno nie kupowałam nowych roślinek...

Żebym tylko umiała wymyślić sposób jak ochronić ogród przed psami ...
Przez parę lat udawałam że jakoś sobie daję radę, wbrew opinii, że "albo ogród, albo psy".
Rok temu trochę mi ręce już opadły, ale teraz znów mi szkoda rezygnować z ogrodu. A te diabły kopią dokładnie tam gdzie nie trzeba, jakby im było mało miejsca obok.
Biedny perukowiec był systematycznie wykopywany kilka razy do roku, aż jakoś się odczepiły, a on resztką silnej woli o dziwo przetrwał. A teraz upatrzyły sobie bogu ducha winną hortensję pnącą, która i tak nie ma łatwego życia w tutejszej piaszczystej ziemi. Ale rosła jakoś powolutku i mieliśmy nadzieję, że wespnie się na ścianę sąsiadującego z naszym ogródkiem garażu.
A teraz raczej wątpię. Musimy spróbować jeszcze jakoś ją ogrodzić. Tyle że przy gabarytach naszych pieseczków, to ogrodzenie musiałoby był naprawdę potężne...



sobota, 13 kwietnia 2013

O krwiożerczych kleszczach z wieelkimi zębiskami ;)


Czekam z niecierpliwością na mój kawałek materiału w łapki.
Oczywiście mam już kilka pomysłów na niego. Bo taki surowiec jest jak niezapisana karta, może się stać wszystkim o czym zamarzysz i to jest kuszące.
Dla mnie też było to zaskoczeniem że nie jest w naszym ulubionym brązowym kolorku ale za to Aron będzie się na nim jeszcze piękniej prezentował.


Mrozu na szczęście już nie ma ale za to babeszjoza jest. Dwa tygodnie temu jak byliśmy z małą na sterylizacji  nasz wet. mówił o kilku tegorocznych przypadkach.
Kleszcze w odróżnieniu od innych stworzeń radzą sobie coraz lepiej. Do niedawna podobno przy minusowych temperaturach można było być spokojnym.
Coroczny dylemat . Czym zabezpieczyć psy ?
Zwykle używałam frontline, teraz zmieniłam na fiprex. Zapewniano mnie że to to samo tylko rozlewane w Polsce. Zawsze mam wątpliwości czy przy tym produkt nie traci na wartości (chodzi mi o zawartość cukru w cukrze ;) ).
Oczywiście skusiła mnie wyłącznie cena bo przy kilku psach to niestety ma znaczenie. Ale nie chcę tego robić kosztem jakości.
Przeglądałam też obroże zastanawiając się czy nie dołożyć dodatkowo. Muszę przejrzeć Net i zrobić  sobie ranking zabezpieczeń. Jak będziesz chciała to Ci podeślę tutaj.
Nie jestem jak wiesz zwolenniczką używania chemii ale w tym przypadku nie znalazłam niczego zastępczego. Oczywiście liczę na ptaki, jeże i inne stworzenia które chętne zjedzą kleszcza na przystawkę. Zapraszam je serdecznie do mojego ogródka :).

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

O szmatkach i psich łapkach


O szmatkach to tu pewnie nieraz będziemy sobie pisać, bo i Ty i ja szmatki kochamy jak nie wiem co :) No więc jak najbardziej temat pasujący na pierwszą notkę.

Pokazać Ci chciałam jak z bliska wygląda materiał w psie łapki, co to go ostatnio namierzyłam w necie i już go mam u siebie. A i Ty pewnie niedługo swój kawałek dostaniesz.



Jak widać, zupełnie nie jest brązowy, co mnie trochę zaskoczyło, bo  inaczej te kolory wyglądały na fotce u sprzedającego. No ale trudno.


Jest za to dość sztywny, więc nadaje się jak najbardziej na psie piernaty.

Naszyłam ich co prawda już całą masę, ale myślę że nie zaszkodzą jeszcze ze dwa, tym razem stylowe i jedynie słuszne tematycznie :)

Jak widać kochane pieseczki potrafią docenić moje krawieckie zacięcie ...



Wyobrażasz sobie jak gustownie się będą prezentowały na szmatkach w psie łapki ?   ;-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...