Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

poniedziałek, 20 lutego 2017

O naszych Psach i innych cudach ...


W sobotę minął dokładnie rok od dnia, w którym  Aronek,  moje Najukochańsze Niufowe Wielkie Serce, odszedł do Psiego Nieba. 


Prawie każdy z Was zna to uczucie strasznego żalu i pustki. I to przekonanie, że nigdy żaden inny pies nie zastąpi tego, który odszedł. W sercu pozostaje ogromna wyrwa, ona już taka zostanie na zawsze.

Tak jak została po śmierci kochanego Misia naszego, któremu tak krótko było dane z nami być...



Na szczęście jest z nami nasze kochane słoneczko berneńskie, słodka Milunia, pieszczoch nad pieszczochami. która uczyniła wszystko co mogła, żeby wynagrodzić nam tę stratę. 



Człowiek który raz pokochał psy, zdaje sobie sprawę z tego, że pomimo strasznego smutku, które odchodząc zostawiają po sobie, prędzej czy później dojrzeje do otwarcia się na kolejną psią miłość. 

Czasem my wybieramy ten moment, a czasem on sam nadchodzi. 

Do nas najpierw trafił Berylek, ale w sumie od razu wiadomo było, że będzie u nas tylko na dłuższą lub krótszą chwilę. 




I rzeczywiście, po kilku miesiącach mógł wrócić do swojego pana, a u nas znów zrobiło się cicho i pustawo.

Troszkę rozglądaliśmy się po psim świecie, tu i tam wpadło w oko jakieś psie spojrzenie. Ale żadne nie usidliło naszych serc tak jak Fibi, nasza kochana podhalańska owieczka :) Nie zastanawialiśmy się ani chwili, a wspaniałe dziewczyny z fundacji Pasterze również nie miały wątpliwości, że Fibcia będzie idealną siostrzyczką dla Miluni. I tak Fibi przyszła do nas w styczniu, od razu wtapiając się cudownie w życie naszej rodziny. 



Ale zostało przecież w nas takie poczucie, że cały czas mamy jeszcze jedno wolne miejsce w sercu. Miejsce dla wielkiego czarnego serducha, dla ogromnej kudłatej głowy i czterech czarnych niedźwiedzich łap. Bo miłość do Arona sprawiła, że w naszym domu i sercu takie miejsce zawsze jest i będzie. I choć Jego przecież nikt nie zastąpi, to jednak czujemy, że nasz dom czeka na nowofudlanda.

I co powiecie na to, że parę dni temu dostaliśmy telefon z zapytaniem, czy  nie chcemy adoptować jeszcze niufka? Czy chcemy?!...

I tak pojawił się w naszym życiu Bohun...

Naprawdę nie wybierałam dnia, w którym do nas przyechał. To po prostu był pierwszy możliwy termin - sobota. Sobota, która okazała się być rocznicą odejścia Aronka. Jestem pewna, że to On maczał w tym swoją czarną, kosmatą łapę...

Zajrzyjcie na naszego psiego bloga i poznajcie Bohuna: 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...