Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

piątek, 15 sierpnia 2014

O tym, że lubię sobie coś namieszać i co z tego wynika.



Jak już mówiłam, ciągnie mnie ostatnio do zielarstwa oraz domowej alchemii.

Czytam z zapałem zielarskie różne ciekawe blogi oraz fora, no i co i raz to  ciągnie mnie do własnoręcznego namieszania, czyli wykonania jakiejś tajemnej mikstury.

Pokażę Ci trzy słoiki, w których trochę ostatnio udało mi się namieszać.

Oto i one:



Ten biały to już produkt gotowy, a reszta się jeszcze, jak widać, moczy :)

W białym słoiku mam własnoręcznie ukręcony krem magnezowy. 

Wyczytałam o nim na blogu Ziołowej Inez, którego to bloga jestem fanką od dłuższego czasu. 

O TUTAJ go znajdziesz.

Otóż Inez napisała kiedyś notkę o kąpielach w płatkach magnezu, które lepiej niż jakiekolwiek farmaceutyczne produkty uzupełniają niedobory tego minerału w organizmie. 

Napisała też dokładnie jak można przyrządzić sobie magnezowy krem i tak się do tego zachęciłam, że już go mam :)


Powiem Ci, że to uczucie, kiedy smaruje się człowiek własnoręcznie ukręconym kremem jest bezcenne :)

Jest bardzo miły w aplikacji, gęsty i tłusty, lekko nagrzewa skórę (takie właściwości ma użyty do jego produkcji chlorek magnezu), a w dodatku cudownie pachnie, bo wmieszałam do niego olej kokosowy, którego zapach uwielbiam :)

Niestety nie mam fotek z procesu produkcyjego, bo taka byłam zaaferowana tym swoim mieszaniem (najpierw w garze na parze a później mikserem), że zupełnie zapomniałam o dokumentacji blogowej. Obiecuję Ci, że przy następnych mieszaniach aparat będę miała pod ręką.

A  tymczasem jeszcze jedna fota apetycznego kremu (w zasadzie jest zdaje się nawet jadalny, ale zdecydowanie wolę się nim smarować).  



Te dwa pozostałe słoje kryją w sobie proces produkcyjny kolejnych planowanych przeze mnie mikstur.

W tym większym suszone zioła moczą się w kwasie mlekowym, za parę dni będzie już gotowy ekstrakt, który mam zamiar wymieszać z innymi składnikami, a w efekcie uzyskać szampon borowinowy - to również inspiracja z bloga Ziołowej Inez. 

O, nie mogę się już go doczekać, najpierw trochę czasu zabrało mi zgromadzenie składników, teraz muszę odczekać aż się wyekstrahują ekstrakty ziołowe, a jak już będę mogła wszystko sobie pomieszać i nalać na głowę, to chyba zwariuję z tej radości :)


A to zielone co się moczy w drugim słoju, to glistnik jaskółcze ziele, czyli chwaścior z mojego własnego ogródka, który, wyrwany i zmiksowany, skończył w glicerynowo-spirytusowej kąpieli i jak się już przegryzie sam ze sobą, to będę miała składnik do pewnej tajemnej mikstury leczniczej.

I to nie koniec moich wyczynów zielarsko-alchemicznych, o nie! 

Im dalej w las, tym człowiek ma większy apetyt, czy jakoś tak. 

No więc apetyt mam na następny krem oraz na odżywkę do włosów, a także na parę innych mikstur, które zamierzam sobie wymieszać a potem się nimi smarować od stóp do głów.

... o czym nie omieszkam Cię poinformować w stosownym czasie :) 





43 komentarze:

  1. Krem magnezowy, ciekawy pomysł, zaraz poczytam u Inez jak go zrobić - zaciekwawiłaś mnie :)
    A i zielona mikstura pobudziła we mnie zainteresowanie, będę szukać : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, w sumie o to mi chodziło :) Żeby zachecić :)

      Usuń
  2. Widzę że szkolisz się na wiedźmę ;)
    Bardzo się cieszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. no to jeszcze czarny kot obowiązkowo

    OdpowiedzUsuń
  4. mogę jednego podesłać, bo mam trzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z góry dziękuję :) Chwilowo jestem dopsiona i doptaszona.
      Dokocenie raczej w dalszych planach, kiedy się już wyniosę do chatki pod lasem :)

      Usuń
    2. Dokocimy Cię,dokocimy :)

      Usuń
  5. o matku bosku.....ja kiedys robilam kremy na bazie aromaterapii, ale to bylo prosciuchne - baza plus olejki i juz. dobre bylo.ide czytac u Inez....o matku bosku....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważaj, bo to wciąga...

      Usuń
    2. A ja mam ochotę na ocet pomidorowy

      Usuń
    3. Mnie też kusi. Może zrobisz i opowiesz?

      Usuń
    4. oszalalyscie....gdzie ta wanna czasu (druga)?????

      Usuń
    5. Nie, no octy to się akurat same robią,,,

      Usuń
    6. akurat! a mieszac to lyzka drewniana codziennie???

      Usuń
    7. No toć przez godzinę nie trzeba mieszać, wystarczy raz, ;P

      Usuń
    8. ale trzeba pamietac! hrehre

      Usuń
    9. Wystarczy postawić na widoku, ja mam kole zlewu na blacie i za każdym jednym razem co zmywam, to biere patyka i mieszam. Aha, bo Ty masz pewnie zmywarke hehehe ;-P

      Usuń
    10. pewnie patyka Opakowana nie posiada, same srebra w domu ;)

      Usuń
    11. srebrny patyk by sie znalazl :P...zmywarke a i owszem mam, rencyma ne lubie, poza tym jak siedze w domu sama na ten przyklad to zmywac w ogole trzeba raz na 3 dni albo od razu jakis jeden talerzyk i kubeczek...to co? mam mieszac tym srebrnym patykiem 4 razy dziennie? poza tym moge patrzec na to zmywajac ten jeden talerz, oko zdejme z przedmiotu i, wiesz - co z oczu to z serca :P moge na pewno mieszac od przypadku do przypadku...

      Usuń
    12. Wymigujesz się, opakowano, ot co ;-P
      nastawiaj octa i czasem tym patykiem zamieszaj, będzie git, ja Ci to mówię!

      Usuń
    13. Zrobie jak do domu wroce, bo nie bede z takim buzujacym slojem leciala par avionem...

      Usuń
    14. To jezdeś tutaj? O fajnie.

      Usuń
  6. Ja mam tak, że bardzo chętnie, ale jeśli ktoś mi zrobi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a jak wiadomo, że nie ma takiego chętnego ktosia, to już lepiej samemu zrobić, conie?

      Usuń
    2. No, niby tak. Ale ja mam słabą silną wolę...

      Usuń
    3. No ja w zasadzie też. Ale czasem jak mnie weźmie i trzepnie, to po prostu m u s z ę...

      Usuń
  7. Ekstra! Koniecznie podziel się kolejnymi, bo ja póki co gromadzę tylko wiedzę i jakoś się nie mogę zabrać za zrobienie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się podzielę na pewno! Sama gromadzę wiedzę bez przerwy, a z jej zastosowaniem to już troszkę gorzej. Ale kto wie, może jak się wystarczająco namagnezuję kąpielami i kremami to energii życiowej przybędzie? Zeby jeszcze tego czasu wolnego chciało przybyć... Ale to już musiałby być zupełnie inny wynalazek...

      Usuń
    2. No jak to wynajdziesz to już w ogóle KONIECZNIE daj znać :P

      Usuń
    3. Nie wiem czy rozgłaszać taki wynalazek, to może być niebiezpieczne :)

      Usuń
  8. Krem rzeczywiście wygląda apetycznie. Z ciekawości przejrzałam bloga Inez - czary, istne czary... Dla leniwca to nawet czarna magia. Ale tonik do twarzy z octem jabłkowym to sobie zrobię:)
    Chwasty w słoiku wyglądają pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie warto zacząć czary od czegoś najprostszego, a potem im dalej w las ...

      Usuń
  9. Wiedziałam, że zarazisz Kaśkę, po prostu WIEDZIAŁAM :) Wstaw fotkę włosów po umyciu szamponem, a nie boisz się ? Może najpierw wypróbuj na piesach, one mają futra w nadmiarze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie widziałaś w lodówce olejów w małych flakonikach? Używam zamiast kremów. Nie da rady zwalić na Anię :P
      Że nie wspomnę kto mi mydlarnię pokazał!!

      Usuń
    2. Ach te mamy, zawsze szukaja dziury w calym :)

      Usuń
  10. Och, jak ja lubię zarażać!!! :) Znaczy mam pokazać, czy mi włosy na głowie dalej rosną, tak? Ok. Zrobi się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również ukręciłam kremik magnezowy, a inspiracją był również blog Inez. Na swoim blogu pokazałam jak robiłam krem:

    http://www.naturaiuroda.blogspot.com/2014/08/diy-krem-magnezowy.html

    Jestem również fanką bloga Inez. Za jego sprawą nazbierałam pokrzyw, ususzyłam, oddzieliłam nasiona i liście. Z nasion zrobię peeling wg przepisu Inez, myślę też o zrobieniu maseczki do twarzy z nasionami pokrzyw.
    Blog Inez rzeczywiście jest zaraźliwy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda że tak? A świat ziół i zielarstwo jest naprawdę fascynujące. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  12. Od pewnego czasu zaglądam do Inez, ale tego kremu jeszcze nie wyczaiłam... zaraz lecę się doszkolić!
    ... a czarnego kota już mam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Orety, aż Wam tych czarnych kotów zacznę zazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...