Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

środa, 12 czerwca 2013

O pamiątkach i odgracaniu przestrzeni życiowej :)



Ciekawa jestem, czy przechowujesz pamiątki. Pewnie tak, tak jak ja. Znamy się od tylu lat, wychowałyśmy się razem, jesteśmy w gruncie rzeczy bardzo podobne. No i myślę, że wiele osób z naszego pokolenia ma do pamiątek duży sentyment.

A ci młodsi ? Sama nie wiem. Mam wrażenie, że często wolą mieć wokół siebie czystą, pustą przestrzeń, wolną od szpargałów i niepotrzebnych przedmiotów. Mój najstarszy Synek hołduje zasadzie "odgracania", podrzucił mi nawet stronkę unclutterer.com, co bym się w tej materii wyedukowała. Hmm, no nawet fajna idea, super pomysł na oczyszczenie przestrzeni życiowej, ale, po zastanowieniu,  jednak nie dla mnie. 

Można by o tym długo mówić, ale ja dziś tylko o pamiątkach chciałam. Mam ich sporo. Takie najstarsze mieszkają sobie w pudle na strychu. Zaglądam do nich rzadko, ale wiem, że tam są i dobrze mi z tym. 

Ale kilka z nich mieszka razem ze mną, w moim pokoju i lubię czasem zatrzymać na nich wzrok i na moment zaczepić myślą związane z nimi wspomnienia. 

Mam szklaną kulę pełną muszelek, które sama zbierałam na tropikalnej plaży młodym dziewczęciem będąc,


mam też buteleczkę z suchymi roślinkami, prezent od egzotycznej przyjaciółki.


Mam też kilka przedmiotów o wiele dla mnie cenniejszych, związanych z moim i nie tylko moim dzieciństwem


Taki niepozorny kawałek brzozowego kijka, z którego mój Tata wyrzeźbił dla mnie "totem", sto lat temu, na wspaniałych wakacjach nad jeziorem Borowe. Miałam wtedy kilka lat. Byłam nim zachwycona. Mam go do dziś, przeleżał gdzieś wśród innych skarbów, niedawno go znalazłam. Taty już ze mną nie ma. Ale mam Jego ślad.


Różaniec od Pierwszej Komunii, cóż, każdy taki ma. Ja mój dostałam od mojej Babuni, której od lat już nie ma z nami. Mam jeszcze kilka drobiazgów które do Niej należały, ale do tego różańca czuję jakiś specjalny sentyment.


Bardzo niepozorne, blaszane pudełko. Mój Tato przechowywał w nim różne dziwne szpargały (nazywał je znajdami). Jeszcze jako dziecko widywałam je wśród jego "skarbów", wiem że nie było dla niego takim sobie ot zwykłym pudełkiem.  Widzisz te napisy? On z kolei, jako dziecko, spędził z Mamą i braćmi jakiś czas na tzw robotach w Niemczech, podczas II wojny. I tam, po zakończeniu wojny, spotkał żołnierzy armii amerykańskiej. Nieraz mi o tym opowiadał. To właśnie jego pamiątka z tamtych czasów.


Ja nic w nim nie przechowuję. Tylko wspomnienia...

A ostatnia pamiątka, którą tu pokaże, to już nie moje dzieciństwo. Są to pierwsze butki mojego najstarszego, bardzo dorosłego już dziś Synka :)


Właściwie nie miałam zamiaru ich zachowywać, ot tak, znalazły się gdzieś po latach w jakimś pudle z dziecinnymi ciuszkami. I przypomniałam sobie moment, kiedy próbowałam mu je po raz pierwszy założyć. Nie było to łatwe zadanie :)))

No i tak zostały. Kto wie, może kiedyś dla niego będą taką ukochaną pamiątką, pomimo tendencji do "unclutterowania" przestrzeni życiowej wokół siebie ...

Ciekawa jestem czy przechowujecie pamiątki ?



sobota, 1 czerwca 2013

O kwiatkach kolczastych i nie tylko

Jeszcze Ci mało kwiatków? Proszę uprzejmie :)

Specjalnie dla Ciebie przeszłam się po domu z aparatem, żeby poszukać czegoś do pokazania  i oto co znalazłam:

Co prawda nie w domu, tylko na zewnątrz, bo prawie  wszystkie nasze kaktusy od maja do października werandują w ogrodzie i na tarasie, zakwitła stara kochana mammilaria. Ładnie jej w wianuszku, prawda?




Druga już się też przymierza do kwitnienia, za kilka dni ona też będzie miała swój wianek.



Ten kaktus to echinofossulocactus. Piękna nazwa, nie ? Kwitnie skromniej ale też ładnie :)



Bardzo stary nasz sukulent, echeveria, jest z nami już prawie trzydzieści lat!
I co jakiś czas ma humor na kwiatki. A kwiatki są ciekawe. Może nie  takie piękne, ale przecież nie brzydkie.


Ten okazały mniszek, rosnący razem z echeverią, to pokłosie tego naszego wiosenno-letniego werandowania roślin. Bardzo często wysiewają się w doniczkach różne chwaściory i zagnieżdżają na dobre. Czasem udaje nam się ich skutecznie pozbyć, ale często odrastają, tworząc wielce malownicze kompozycje :)
Przynajmniej ja tak się pocieszam ...

A tu sobie nieśmiało zaczyna kwitnąć sukulencik, którego nazwy nie pamiętam. Pewnie to jakaś crassula jest, ale głowy nie dam. Głowa już zresztą nie ta, kiedyś pamiętałam każdego kaktusa czy sukulenta z imienia i nazwiska. A  były to czasy gdy mieliśmy w domu (dwupokojowym mieszkaniu konkretnie) ponad dwieście gatunków. Ehhh, fajne to czasy były, co?



A skoro już o crassulach mowa, pokażę jak kilka lat temu kwitła nam crassula falcata, sukulent sam w sobie dość monotonny, bo rośnie tylko w górę i nie chce się rozgałęziać. Ale jak już postanowi zakwitnąć, to hoho ... 



Niepozorne i dość śmieszne kwiatki ma prześliczna roślinka zwana ceropegią. Sukulent zwisający, na cienkich niteczkach rosną sobie parami zielone serduszka. Jej kwiatki to te dwie ciemne latarenki z lewej strony.  A ta palemka obok, to kwiatek scylli. Fotka kiepska jakaś mi wyszła, bo poza kwiatkami nic nie widać :)


Kwitnie też nam prawie co roku stapelia. Kwiaty ma piękne, ale tak strasznie śmierdzące, że nie mam odwagi ich wąchać, poza tym jednym jedynym razem, kiedy chciałam sprawdzić czy rzeczywiście cuchną jak gnijące mięso. No i rzeczywiście tak cuchną :)

Na szczęście tylko z bardzo bliska, bo ta akurat doniczka spędza lato w naszej sypialni ... ;)))




Rok temu jej siostrzyczka kwitła obficiej.



 A to mój ukochany kaktus, wiecznie kwitnąca euphorbia milli. Parę lat temu dostałam kilka gałązek od koleżanki, wsadziłam do doniczki i... ona od tego czasu cały czas kwitnie jak szalona.
I jak tu takiej nie kochać?




A na koniec taki malutki dodatek do naszej hodowli kaktusów ...
Ot, tak się sam wyhodował, żal było nie pstryknąć mu fotki :)




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...