Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

czwartek, 18 lipca 2013

O książkach z dawnych lat.

A ja, zamiast mozolnie odpowiadać na zadane przez Anię-Manię pytania, postanowiłam nieco je ominąć. Czy to lenistwo, czy może raczej taka moja wrodzona niesubordynacja, ale żeby temat czytelniczy podtrzymać, opowiem o książkach mojego dzieciństwa. 

Wcale się nie zdziwisz jak powiem że absolutnie najważniejszą dla mnie, i pierwszą zresztą książką którą sama przeczytałam od deski do deski, w wieku 5 chyba lat, była Ania z Zielonego Wzgórza.


Do dziś mam te trzy pierwsze tomy, wydane przed wielu laty, czytała je jeszcze moja Mama, a ja pokochałam miłością ogromną. Nie pytaj mnie ile razy je czytałam, bo chyba nie byłabym w stanie określić tego, nawet w przybliżeniu. W każdym razie mogłam cytować całe fragmenty z pamięci, a parę powiedzonek zostało mi w głowie do dziś. 

Pamiętam jeszcze jak bardzo cieszyłam się na kolejne majowe kiermasze książki, gdzie rok po roku ukazywały się następne tomy. Z jaką nacierpliwością i radością siadałam do ich czytania. Ale prawdę mówiąc, największy sentyment miałam, i mam do dziś, do tych pierwszych trzech tomów wydanych w Polsce: Ani z Zielonego WzgórzaAni z Avonlea i Ani na Uniwersytecie

Dużym przeżyciem było obejrzenie filmu nakręconego na podstawie tej powieści. Spodziewałam się najgorszego, ale okazało się, że reżyser dał sobie radę z tym zadaniem. Pewnie też był miłośnikiem Ani ;) Większość aktorów dobrana świetnie, a Maryli to sobie już nawet innej wyobrazić nie umiem :)

Czy postać Ani miała na mnie wpływ? Myślę że tak. Już nie wspomnę o tym, że przez lata całe, już jako dorosła osoba, farbowałam włosy na rudo, piegów sobie co prawda nie domalowywałam, ale jednak cieszyłam się, kiedy po jakimś super słonecznym lecie pojawiło mi się parę plamek na nosie (a przynajmniej tak mi się wydawało ;).

Ale przede wszystkim  nauczyła mnie Ania patrzeć na świat z zadumą. Chyba mi to po niej zostało do dziś. Lubię przyglądać się światu i ludziom, lubię o nich myśleć i zastanawiać się jacy są na co dzień. Idąc gdzieś staję nagle i słucham śpiewającego ptaszka, próbując go wypatrzeć w gałęziach drzew, albo oglądam kwitnące krzewy na miejskim klombie i cieszę się że są takie ładne. Nie lubię żyć w pośpiechu, w biegu, chciałabym zwolnić trochę tempo codziennej krzątaniny, po to by bardziej się tym moim życiem cieszyć. Może to Ania Shirley, a może to Ania-ja po prostu. Ale myślę że "Ania-nie-Andzia" swój udział w moim nastawieniu do świata ma.

Czytałam bardzo dużo, książek ulubionych miałam więc sporo. 

Czy  pamiętasz na przykład Godzinę Pąsowej Róży i inne ksiązki Marii Krüger? Albo cudnowne powieści Makuszyńskiego: Awanturę o Basię, czy Szatana z siódmej klasy? A jeszcze serię o rodzinie Pożyczalskich, czy cykl Edith Nesbit o Piaskoludku. Magiczne książki dzieciństwa. O i jeszcze Tajemniczy ogród Burnetta, jeszcze jedna cudowna powieść, której nie zapomnę. 

Z takich mniej klasycznych książek, bardzo lubiłam Marty Tomaszewskiej Omijajcie Wyspę Hula. Nie wiem na czym polega urok tej książki, moja Córka jej nie polubiła, ale dla mnie jej tajemnicza atmosfera była niesamowita.

Oczywiście nie dam rady wymienić wszystkiego co lubiłam czytać. W kolejce stoją książki historyczne i przygodowe, Szklarski, Nienacki, Kraszewski, Verne i cała masa innych, prawdziwy czytelniczy miszmasz. No i na pewno jakaś wspaniała książka mi z głowy wypadła, przypomnę sobie o niej kiedy już skończę pisać tę notkę...

A moje dzieci? Też oczywiście czytają dużo, nie ma innej opcji :) Ale moje ukochane książki nie stały się ich ukochanymi. Inne pokolenie, inne czasy, inne potrzeby. Ani moja Córcia nie pokochała Ani Shirley, ani Syneczkowie Tomka Wilmowskiego. No może Pan Samochodzik w którymś momencie dzieciństwa moich dzieci znalazł się na chwile na topie czytelniczej listy. Poza tym niewiele. Trochę szkoda, myślałam sobie, ale z drugiej strony, w dzisiejszych czasach jest tyle innych wspaniałych książek, że dla każdego znajdą się te naj, naj, które będzie chciał mieć zawsze przy sobie, które będzie się dobrze wspominało.

A ciekawa jestem jak Wy i Wasze ukochane książki dzieciństwa? Są jeszcze dziś "w obiegu"? Próbujecie je podrzucać młodym? I co młodzi na to?



6 komentarzy:

  1. Czy Ty aby nie jestes z okolic mojego rocznika? Do wszystkich wyzej wymienionych pozycji dodalabym jeszcze Mary Poppins i Doktora Dolittle. Ania zyczytywalam sie namietnie, te same wydania.
    A dzieci? Poszly do szkoly w Niemczech, mialy inne lektury. Troche im czytalam na dobranoc, ale nie wzbudzilam checi czytania po polsku. Ksiazki jeszcze mam, leza w pudle w piwnicy. Tylko po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rocznik widać podobny. Wiadomo: ten najlepszy :)
      A z dziećmi jak widać trudna sprawa, a u Ciebie dodatkowo skomplikowana różnicami językowymi.
      Niełatwo nam pokonać wpływy środowiska, w jakim żyjemy. Ale to chyba jest tzw. kolej rzeczy i nic tu człowiek nie poradzi.

      Usuń
  2. Ja często powracałam w dzieciństwie do książki "Szatan z siódmej klasy".
    A będąc w ostatnich latach szkoły podstawowej, miałam taką manię czytania, że czytałam wszystko jak leciało. Szczególnie, że wtedy książki były bardzo tanie. Żałuję, że teraz mam tak mało czasu na czytanie...
    Pozdrawiam serdecznie
    bZuzia

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, czasu rzeczywiście coraz mniej. A wspaniałych książek wciąż przybywa.
    Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja chyba trochę młodszy rocznik, ale tylko trochę bo i ja pamiętam te wydania Ani ... U mnie w domu była Ania z Avonlea, Dolina Tęczy i ... chyba Rilla ze Złotego Brzegu.
    I uwielbiałam wszystkie wspomniane wyżej książki, ba! przyznam się, że całkiem niedawno sięgnęłam po ukochanego Pana Samochodzika i Złotą Rękawicę, a co tam ... w końcu są wakacje i przygoda czeka :D
    Myślę, że ostatnie, powiedzmy 20 lat to tak ogromny skok technologiczny, że dzieciom trudno jest się przestawić. Myśmy czytały książki naszych Mam, a dziś dzieciom trudno się przestawić na czasy bez telefonów, telewizji itp. Nawet wakacje z Panem Samochodzikiem są nierealne w dzisiejszych czasach (która z nas by puściła swoje dziecko na taką wyprawę???). Za to wyjątkiem są Dzieci z Bulerbyn bo tak jak były lubiane kiedyś tak i dziś darzone są sympatią.
    Julki jedną z ulubionych książek jest Rodzina Miziołków, którą jakiś czas zdobyłam na internetowej aukcji a sama czytałam jako powieść w odcinkach w Świecie Młodych:))
    Chciałam moimi pytaniami przywołać miłe wspomnienia z dzieciństwa i widzę, że się udało, co mnie bardzo cieszy.
    Dziękuję Anie-nie-Andzie za uczestnictwo w zabawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, miło jest sobie trochę powspominać :) I my dziękujemy!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...