Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

czwartek, 17 lipca 2014

O grzybku co grzybkiem wcale nie jest

Mieliście piękną rocznicową podróż .
Lwów jak najbardziej w moim klimacie. Ciekawa jestem porównania z Wilnem.
Może kiedyś napiszesz coś o poprzedniej wyprawie?

Ja nigdzie nie wyjeżdżałam, za to hodowałam sobie grzybka tybetańskiego. 
Nie wiem czy pamiętasz ale był dosyć popularny w czasach naszego dzieciństwa.
Niedawno przypomniałam sobie o nim. Popytałam znajomych i dostałam porcję malusieńkich miniaturowych kalafiorków.



Metoda rozmnażania jest bardzo prosta. Trzeba tylko pamiętać żeby ziarna kefirowe nie stykały się z niczym metalowym, bo wtedy giną.
Używam mleka w butelkach, 3,2 % . Oczywiście najlepsze byłoby niepasteryzowane i nie homogenizowane.
Wkładam porcję grzybka do słoika i zalewam nieprzegotowanym mlekiem. Na górę zakładam czapeczkę z gazy lub papierowego ręcznika.
Czekam dzień lub dwa. Przecedzam przez plastikowe gęste sito żeby oddzielić “kalafiorki” od gotowego produktu.




Płuczę je pod bieżącą wodą i ponownie zalewam mlekiem. Żadna filozofia, prawda?
Proporcje dosyć trudno podać, wszystko zależy od temperatury panującej w kuchni. Im niższa tym dłużej będzie się robił kefir.
Jeżeli użyjemy większej ilości ziaren to przyspieszymy proces. Raczej nie da się nic zepsuć ,także można bez obaw eksperymentować.
Na początek wystarczy łyżka grzybka. Szybko powiększa swoją objętość.
Naddatki można zamrozić i obdarować kogoś.

Z dużej ilości grzybkowego kefiru robiłam także serki. Nie były rewelacyjne.
Są trochę kwaśniejsze ale może zdrowsze?


Na początku kefir bardzo mi smakował potem coraz mniej,więc zakończyłam kurację.
Nic na siłę, trzeba słuchać swojego organizmu.

Dokładnie wypłukałam kalafiorki, poczekałam aż woda obcieknie. Przełożyłam do małego słoiczka i włożyłam do zamrażarki. Za jakiś czas pewnie go znowu odmrożę.

Dla zainteresowanych właściwościami wklejam link z wyczerpującym opisem.
Nie wiem czy to panaceum na te wszystkie dolegliwości. ale na pewno nie szkodzi.
Wypróbowałam na sobie :)

http://grzybektybetanski.pl/wlasciwosci-zdrowotne-pelen-tekst/


17 komentarzy:

  1. Pomyślę, bo pamiętam, że był kiedyś modny. Mam od dziecka uczulenie na mleko ale jogurty i wszystko fermentowane mogę bez przeszkód jeść.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie szkodzą Ci kefiry i zsiadłe mleko ,to grzybek także nie powinien.
      Ale jak masz problemy ze zdrowiem, to warto zrobić test na nietolerancję pokarmową.
      Często po odstawieniu produktów których organizm nie toleruje, następuje znaczna poprawa.

      Usuń
  2. A mnie szczególnie wpadł w oko ten serek, nie pomyślałabym nigdy żeby taki zrobić z grzybkowego kefirku, czuję się zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba użyć tetry, przez samo gęste sitko przeleci.

      Usuń
  3. matku bosku, nigdy nie slyszalam o grzybku z tybetu. kefir bardzo lubie i ciagle nie udaje mi sie kupic bakterii na onego, to sobie jogurtu popijam...namiastki, ech :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już wiesz gdzie można grzybka pozyskać :)

      Usuń
    2. A ciekawe czy dałoby się pocztą do UK, czy wyśledzą jako substancję podejrzaną ? :)

      Usuń
  4. hmmmm, ojciec to kiedyś pijał, jakaś zamierzchła podstawówka gdzieś, ale jak smakuje za nic nie pamiętam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smakuje jak kefir. Jeżeli zbyt długo się zwleka z oddzieleniem grzybka to jest coraz kwaśniejszy a potem robi się aż gorzkawy. Wtedy można go już tylko wylać, Ale ziarna są do odzyskania oczywiście.
      Fajnie że nas odwiedziłaś. Zapraszamy częściej :)

      Usuń
  5. Pamiętam tego grzybka w słoiku, wtedy wydawał mi się obrzydliwy, ale teraz bym spróbowała. Wsuie jogurty, kefiry i maślanki pochłaniam w ilościach hurtowych. Ino skąd takie nlekom wziąć, z kartona się nie nada chyba......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadaje się takie z plastikowej butelki. Jest pasteryzowane ale nie homogenizowane.
      Można zawsze spróbować na małej ilości grzybka.
      Miło że do nas zajrzałaś .
      Zapraszamy :)

      Usuń
  6. Pierwszy raz słyszę o grzybku tybetańskim. Przepis bardzo prosty. Lubię jogurty, ale taki kefirek z grzybkiem... Może kiedyś próbuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo prosty. Byle nie zetknął się z metalem i nie siedział za długo w mleku,.Po kilku dniach da się go jeszcze odzyskać , Oczywiście kefirek wtedy jest do wylania. Kwaśny okropnie. Ale grzybek do użytku.

      Usuń
  7. Rucianko, pięknie dziękuję za odwiedziny i komentarze:) Mam pytanie, czyżbyś pochodziła ze słynnego ostatnio na okolicznych blogach miasta G.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie pochodzę ze słynnego z Henryków miasta na G ;)
      Z żalem stwierdzam że nigdy w nim nie byłam. A szkoda.
      Pięknie go opisałaś i obfotografowałaś.
      Podziwiam ludzi z pasją.Naprawdę trzymająca w napięciu opowieść.

      Usuń
    2. A to szkoda, myślałam, że pomożesz odtworzyć ciąg dalszy historii Henryka.
      Jeśli chodzi o pana Konstantego to wiem i wiem skąd wiem:))) A Ty - stąd wiesz?
      Przy okazji - pięknie dziękuję za miłe słowa:)

      Usuń
    3. http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=10308
      z książki adresowej z lat 1927-28
      Uwielbiam takie rzeczy. Cofam się w przeszłość i zapominam o wszystkim.
      Tu wszyscy nadal istnieją,czas się zatrzymał.

      Jeżeli tylko będę umiała pomóc,to bardzo chętnie :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...