Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

sobota, 10 grudnia 2016

O koralikowej m-Anii :)



Obiecałam kiedyś Ci pokazać jak powstają moje biżutki z koralików. Często robię fotki w trakcie roboty, bo mnie samą bawi to, że kiedy zaczynam coś robić, to mam w głowie tylko luźny zarys pomysłu i najczęściej nie mam pojęcia co mi z tego wyjdzie. Trochę zadroszczę tym osobom, które potrafią sobie coś zaplanować, rozrysować, a potem wykonać dokładnie tak jak zaplanowały. Jatego nie potrafię. No i nie lubię. Nie lubię bo nie potrafię? A może odwrotnie, sama nie wiem :) 

A może to wszystko dla zachowania równowagi: dlatego, że w życiu jestem i byłam zawsze dość poukładaną osobą, moja twórczość to jedna wielka improwizacja, która nie lubi się trzymać żadnych planów i schematów.

No to teraz trochę fotek. 

Najpierw jedna z moich ulubionych, ostatnio skończonych, bransoletek. 

Tak naprawdę to miał być wisiorek. Przykleiłam trzy kaboszonki z korala do filcowego podkładu i zaczęłam już je nawet obszywać.


Ale nagle mi się odwidziało i przykleiłam do podkładu wszystkie które miałam, czyli  sztuk pięć. Niechaj będzie z tego bransa :)


A tu już widać, że zaczęłam obszywać koralikami, na razie czerwonymi:


Tego dnia miałam nawet, jak widać, całkiem względny porządek na biurku. Rzadko tak tu wygląda :)


Wszystkie obszyte. I już mnie zaczyna ciągnąć do zielonego...


Sam zielony przy czerwieni wyglądał smętnie. Koniecznie trzeba było dodać złota. 


Tu na drugim planie widać, że porządek na biureczku ulega zachwianiu, bo w międzyczasie wpadły mi do głowy nowe pomysły :)


Tu już wszystko ozłocone, teraz  konkretyzujemy pomysł na obszycie


A tu jeszcze bardziej konkretyzujemy :)


Aż bransa zaczyna nabierać wyglądu bransy ...


A nawet się już da prowizorycznie przymierzyć ...


A potem jeszcze tylko wykończenie i bransa gotowa :)


A tu podobna historyjka o wisiorku z jaspisa.

Naczekał się ten kamień w pudle ze dwa lata, nie miałam na niego pomysłu, choć od początku mi się bardzo podobał. 

Aż się doczekał, bo kupiłam sobie szarą zwiewną kieckę i brakowało mi czegoś żeby ją ożywić. No to padło na żółtego jaspisa i szare koraliki.



I troszkę mnie ciągnęło do jasnych bursztynków, jak by tu je podłączyć ...


A może masa perłowa i złoty tytanowany kwarc ? Często sobie tak coś układam, patrzę i dumam, a potem zostawiam i idę spać, a za dzień czy dwa oglądam nowym okiem i dopiero decyduję.


Nieee, tamto było za żywe. Wybrałam jednak stonowane bursztynki.


Tu jedna z faz końcowych, kiedy zaczęłam doszywać kuleczki szarego jaspisu i krążki z szarej muszli. Postanowiłam jeszcze dodać koralik z kalcytu, ale nie do końca wiedziałam gdzie mu będzie najlepiej.


Tu szarości już przytwierdzone.


Całość podklejona i obszyta. Zaczynam kombinować dyndadełka i frędzelki.


No i gotowy wisior. Ostatecznie kalcyt najlepiej poczuł się dyndając na dole, na tle szarych frędzelków...



Teraz kombinuję nad wisiorem z jaspisem dalmatyńczykiem. Leży od tygodnia, prawie gotowy, a ja dumam, czy mi się podoba to wykończenie, czy je pruć, czy doszywać więcej dyndadełek...


No i takie te moje koralikowe zabawy :)  Wszystkie etapy sprawiają mi dużo radości, bo mogę sobie robić co tylko mi do głowy przyjdzie. Nawet kiedy pruję, to i tak tylko moja decyzja. 

Najgorzej jak coś zacznę i mi się przestaje podobać, a i tak też się zdarza. Mam parę takich UFO-ków ( w terminologii angielskojęzycznych robótkowiczek UFO to skrót od UnFinished Object,  czyli niedokończony przedmiot ;). 
Leżą sobie i czekają na lepsze czasy ...  

23 komentarze:

  1. Aaachchch!...
    Ojacieżpierdzieleeę, ale cuda!
    A do ostatniego - doszywać. Im więcej dyndadeł, tym fajniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie i ja się ku temu skłaniam. Dyndadła są fajne :)

      Usuń
    2. Dyndadla w Twoim wykonaniu sa super - doszywaj! doklejaj!!

      piekne te zabawki. i jaki porzadeczek masz na biurku jednak :))

      Usuń
    3. Hrehrehre, zapewniam Cię, że nie ... :)))

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Może i komu się da. Jam biurowa mysza i z tego żyję :)

      Usuń
  3. kolejny raz jestem pod wrażeniem! co tu dużo mówić, znakomite wyczucie formy i koloru, precyzja wykonania, a przede wszystkim umiejętne eksponowanie starannie dobieranych minerałów (co wcale nie jest łatwe i pewnie dlatego niezbyt często spotykane). słowem, świetna biżuteria, gratuluję i podziwiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne wszystkie a szczególnie te jaspisowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło mi bardzo :) Jeż bardzo jaspisa lubię.

      Usuń
  5. Ja mam dwa Anusine wisiory. Zachwycam się nimi nieustannie. Dla mnie ładniejszy ten bez dyndadełek, ale to rzecz gustu. I jeszcze jedno dużo ładniej prezentują się na kilku delikatnych nitkach, niż na jednym grubym rzemyku. To oczywiście tylko moja opinia, a mogę coś napisać bo mam takie w realu i żal mi je zakładać żeby się nie zniszczyły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co żałować, nic się nie zniszczy, a jak się zniszczy, to się naprawi :) Co do dyndadeł to u mnie zależy to od nastroju. Czasem lubię jak się porządnie coś podynda i jeszcze na dodatek podzwoni, a innego dnia wolę na spokojnie. Ot, kobieta zmienną jest :)

      Usuń
    2. a ja wygralam na aukcji wisior i sie nie moge doczekac!

      Usuń
    3. Zapakowan on i jutro frunie do CH. :)

      Usuń
  6. coś pięknego ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie sliczne! A ta czerwono zielon abransoletka to taka swiateczna! Cudnosci :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to faktycznie wygląda na świąteczną, ale w sierpniu była smocza ... :)

      Usuń
  8. Ta bransa bardzo taka "brazylijska", serio. W czasach, gdy z bizu, w naszym kraju bylo slabo, mam dostawla korale, bizuterie od brata z Brazylii. I byly podobne.Naszyjnik mam nawet na sumieniu, ze tak powiem, bo go lokciem z maminej szyi zerwalam. Lzy byly moje i mamy.

    Piekne sztuki:)Wisior takoz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy w tej bransie widzi co inszego... I w sumie bardzo mnie to cieszy :) Dzięki za miłe słówko!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...