Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

niedziela, 14 kwietnia 2013

O ogrodzie pełnym szkodników.


Chciałam Ci pokazać moje pierwsze wiosenne kwiatki, bo spodziewałam się, że jak tylko śniegi zlezą, wyjrzą spod nich moje ukochane kwitnące zawsze o tej porze ciemierniki. No i wyjrzały...

Nie dość, że kwiatek jest na razie tylko jeden, to w dodatku nieco nadszarpnięty zębem ...


Ja nie wiem, to ślimaki nie śpią w zimie???

Miałam go nie pokazywać, bo mało elegancki, ale z drugiej strony, jest pierwszy kwiatek wiosny? Jest.

Na szczęście obok zakwitła też prymulka, mniej oryginalna, ale za to jeszcze nie skonsumowana:


Ani śladu po krokusach i hiacyntach, chyba w końcu mi się całkiem wykończyły, niestety :(

Z jednej strony smutno, a z drugiej - będzie okazja żeby sobie jesienią coś dosadzić.
Dawno nie kupowałam nowych roślinek...

Żebym tylko umiała wymyślić sposób jak ochronić ogród przed psami ...
Przez parę lat udawałam że jakoś sobie daję radę, wbrew opinii, że "albo ogród, albo psy".
Rok temu trochę mi ręce już opadły, ale teraz znów mi szkoda rezygnować z ogrodu. A te diabły kopią dokładnie tam gdzie nie trzeba, jakby im było mało miejsca obok.
Biedny perukowiec był systematycznie wykopywany kilka razy do roku, aż jakoś się odczepiły, a on resztką silnej woli o dziwo przetrwał. A teraz upatrzyły sobie bogu ducha winną hortensję pnącą, która i tak nie ma łatwego życia w tutejszej piaszczystej ziemi. Ale rosła jakoś powolutku i mieliśmy nadzieję, że wespnie się na ścianę sąsiadującego z naszym ogródkiem garażu.
A teraz raczej wątpię. Musimy spróbować jeszcze jakoś ją ogrodzić. Tyle że przy gabarytach naszych pieseczków, to ogrodzenie musiałoby był naprawdę potężne...



2 komentarze:

  1. Mam szczęście, że mój Rufi już wyrósł z kopania. Moja koleżanka co roku zakłada trawnik od nowa...
    Pozdrawiam ;-)

    (masz włączoną weryfikację obrazkową- wyłącz, bo nie chce się komentować...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nic nie mówię o trawniku! Ale trawnik to naprawdę pryszcz w porównaniu z ulubionymi roślinkami.

      Weryfikacja już wyłączona. Dzięki :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...