Znamy się od... lepiej nie mówić :)
Osiem lat spędziłyśmy w jednej ławce, gadając bez przerwy. Za to nas rozsadzano, a wtedy pisałyśmy do siebie listy, bo przecież musiałyśmy być ze sobą w kontakcie, to chyba zrozumiałe!
I tak jest do dzisiaj. Nie mieszkamy blisko siebie, ale kontakt musi być! Na szczęście ktoś wymyślił Internet...
Maile, gg, dużo zdjęć...
i tak powstał pomysł założenia tego bloga.


Drogi Gościu, miło że do nas zaglądasz. Ucieszymy się bardzo, jeśli zostawisz tu parę słów komentarza :)

piątek, 2 grudnia 2016

O wegańskim pasztecie

Zainspirowana Twoim wpisem w Weganium, postanowiłam upiec pasztet.
Oczywiście, jak wiesz, ja także nie lubię trzymać się przepisów.
Zajrzałam do lodówki, do warzywnych zapasów i wyszło mi to:

 



Poddusiłam na oleju kilka ząbków czosnku, parę cebul, liście laurowe i ziele angielskie.
Dorzuciłam kilka marchewek, dużego buraka i kawałek selera.
Wszystko wcześniej starłam na tarce o dużych oczkach. A do tego dodałam sporo pieczarek. Na koniec dołożyłam ugotowaną kaszę jaglaną,  plus pół szklanki surowej.
Całość zblendowałam i do pieca na 180 stopni, tak jak kazałaś.
Piekło się długo. Pasztet wyszedł trochę za wilgotny, następnym razem skoryguję to kaszą. Więcej sypkiej, lub nie dogotuję do miękkości.
Smak ma fajny. Doprawiłam pieprzem, solą, curry, ostrą papryka i sosem sojowym.
Można zrobić go jeszcze ostrzejszym. ;)

 



A to moje dzisiejsze śniadanko.

 

Nabrałam ochoty na następne eksperymenty.  Upiekłam dwa pasztety i już nie ma po nich śladu, tylko zdjęcia zostały. :)

17 komentarzy:

  1. Ale smacznie wygląda! Chyba narobiłaś mi smaku i jutro będę musiała znowu piec pasztet...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Taki nawet ma "mięsny" kolor.
      Jutro też piekę. Dopracuję ten, a drugi będzie z soczewicą, takie mam zmówienie.

      Usuń
    2. O, z soczewicą na pewno będzie pyszny. Zrób fotkę :)

      Usuń
    3. Wiesz jak to u mnie z fotami...

      Usuń
  2. zastanawia mnie ta surowa kasza- dlaczego, co to daje ?
    poza tym- zgłodniałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wciąga wilgoć.

      Usuń
    2. w sumie niedogotowana tez by dobrze wciagala...tak jakby co, czasem niedogotowany ryz w golabkach robi spustoszenie wilgociowe ;) i sosu brakuje!

      Usuń
    3. Opakowana, właśnie tak zrobiłam przy następnym, sprawdziło się.
      Niedogotowałam i sypnęłam więcej suchego.

      Usuń
  3. Ciagle jeszcze ne zrobilam, ale zrobie! bardzo apetycznie wyglada. Wczoraj zrobilam salatke z jarmuzu ugotowanego, cieciorki, cebuli , czosnku i marchewki podduszonej..na cieplo doskonale a na zimno tez niezle.Jarmuz jestteraz na topie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.:)
      Bardzo fajny skład sałatki. Wcale się nie dziwię, że pyszna na zimno i na ciepło.

      Usuń
  4. Wygląda wspaniale! Bardzo, bardzo...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, bardzo. :)
      Nawet dało się zjeść. Dzisiaj piekę nowe. Ale nie takie same, bo to nudne.

      Usuń
    2. Ha! Ja też piekę! I najfajniejsze w nim to, że można w nim upiec wszystkie lodówkowe zaległości :)

      Usuń
    3. Czyli taki pieczony kompostownik, hrehrehre.

      Usuń
  5. Helou,kaszy nigdy nie dodawałam ,jakoś wydawała mi się zbędna,ale ja nie wege,wiec mogę walnac jajo na ten przykład:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Dora, fajnie, że do nas wpadłaś.:)
      Kasza dodaje fajnego smaku i ciamkatośći, ja też nie jestem wege, tylko bezmięsna. Walę jaja, ale tylko z wolnego wybiegu.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...